Ktoś wszedł do kuchni , a w moich oczach pojawiły się łzy . Skierowałam światło z telefonu na pewnego osobnika . Chciałam zabić tę osobę ...
Zabić nie ze względu na strach , który opanował moje ciało i umysł , ale ze względu na złość , którą we me mnie się zebrała . Odstawiłam nóż na odpowiednie miejsce i wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce . Ręce skrzyżowałam na klatce piersiowej i patrzyłam na chłopaka , który czekał aż się z nim przywitam .
- Z tym nożem uważaj , następnym razem może komuś się coś stać . - powiedział w dobrym humorze blondyn i przysiadł się do mnie .
- Tak , następnym razem Tobie coś się stanie . - stwierdziłam i podeszłam do szafki , z której wyciągnęłam świeczki . Charlie odebrał z moich rąk przedmioty i położył je na stoliku . Z kieszeni bluzy wyciągnął zapaliczkę , a następnie zapalił świeczki .
- Dobrze , lubię Cię , więc następnym razem uprzedzę Ciebie o moim przybyciu . Nie chcę abyś dostała zawału . - szturchnął mnie lekko w ramię .
- Nie jest to śmieszne , przestraszyłam się . - oddałam niebieskookiemu . Melody nie został mi dłużny . Przez mocny cios chłopaka upadłam na podłogę . Charlie śmiał się w niebo głosy .
Rzuciłam w niego poduszką , która chwilę później trafiła we mnie , przez co moja fryzura się popsuła . Z Charliem byliśmy bardzo pochłonięci sobą , że nie zobaczyliśmy , kiedy prąd powrócił .
- Chcesz iść na spacer ? - zaproponował Charls . Przytaknęłam głową . Zebraliśmy swoje rzeczy i w szybkim krokiem wyszliśmy z domu . W drodze na skate park uzgodniliśmy , że wystąpimy do chłopaka po jego deskorolkę . Zatrzymaliśmy się przed wielkim domem .
Lenehan wszedł w głąb domu , a ja cierpliwe czekałam na jego przybycie . Gdy znudziło mi się czekanie położyłam deskę , którą trzymałam w ręce na chodnik i zaczęłam się powoli oddalać od domu .
W czasie jazdy chywciłam za swój telefon i podłączyłam do niego słuchawki . Kiedy miałam słuchawki w uszach zwiększyłam głośność muzyki .
Przez moją nie uwagę zostałam bym potrącona przez nadjeżdżający samochód , lecz w ostatniej chwili ktoś pociągnął mnie za rękę . Z problem utrzymałam równowagę .
Przed oczami miałam Lenehana , który ciężko nabierał oddech .
- Masz szczęście , że jestem na tyle wysportowany . - rzekł , utkwiwszy wzrok w moich oczach .
- Nie widać . - zażartowałam . Swoją deskę zabrałam do ręki i czekałam aż niebieskooki zrobi to samo .
- Ryzkujesz utrzymując kontakt z Leo . - stwierdził , kiedy weszliśmy do skate parku .
- Kto nie ryzykuje , stoi w miejscu .- usiadliśmy na rampie .
- Ja bym chciał żebyś została w miejscu , tak z kilka kilometrów od Devriesa . - postukałam się kilka razy palcem w czoło. - Nie zaczynaj nic z nim , bo będziesz żałować . Tylko cierpienie wam to przyniesie .
- Mówisz mi to ty ... czemu wszyscy odradzacie mi Leondre ? to przez jego chorobę ? - patrzył się na mnie , aczkolwiek nie odpowiedział . - Dlaczego wam teraz przeszkadzać to , że jest chory ?
- Nikt wcześniej nie wiedział o jego chorobie poza jego mamą . Wszyscy odradzają takiego kontaktu z osobę chorującą na to .
- Ja nie jestem wszyscy .
- Jeśli nie dasz Devriesowi to czego chcę , to nie będzie miał jakichkolwiek skrupułów by postąpić źle .
- To Twój przyjaciel ! - podnosiłam ton głosu . - Możesz mówić o nim co chcesz , ale ja nie zmienię zdania o nim , zwłaszcza teraz , kiedy zapewne nie jest mu łatwo . - dodałam ciszej .
- Zakochałaś się w nim , że go tak bronisz ?- zadał pytanie z rozweselonym wyrazem twarzy .
- A co jeśli tak ?
- Nic .. nic . - zeskoczył z rampy , zabrał swoje przedmioty i zaczął odchodzić ode mnie . Chciałabym wiedzieć co się z nimi dzieje .. nigdy nie posądziła bym Jacoba ani Charlie'go o takie zachowanie .
Po pół godzinie myślenia o niepotrzebnych rzeczach postanowiłam wziąć przykład z Lenehana .
Do domu weszłam najciszej jak tylko umiałam by nie obudzić członków rodziny .
W pokoju rozebrałam się do samej bielizny i wskoczyłam do łóżka . Nie miałam siły aby szukać piżamy w mojej szafie , w której był nie porządek .
O poranku obudził mnie mój alarm w telefonie , który zapomniałem wyłączyć . Z krzesła ściągnęłam bluzę , którą ubrałam i zeszłam po schodach .
Zdziwiona byłam obecnością Leondre w salonie . Brunet wstał z kanapy i podszedł do mnie . Pocałował mnie w policzek , a następnie zamknął mnie w mocnym uścisku .
Lekko speszona naciągnęłam swoją bluzę .
- Wyglądasz jak wiedźma . - poinformował mnie z wymalowanym uśmiechem na twarzy .
Zignorowałam to i i ziewnęłam głośno , zasłaniając usta dłonią.
- Ty o wiele lepiej ode nie wyglądasz . - pochyliłam się nad jego uchem , jakbym chciała mu powierzyć jakiś sekret .
Brązowooki złożył dłoń na kształt pistoletu i jednym z palców wycelował na mnie . Podniosłam ręce w celu obronnym . Leondre pokręcił głową i popchnął mnie na kanapę , tak , że on wylondował na mnie .
Trochę się spiełam . Nasze usta dzieliły milimetry . Lekko odepchnełam chłopaka .
Oboje dziwnie się czuliśmy przez to zajście . Devries próbował naprawić sytuację , ale tragicznie mu to wychodziło .
- Masz ochotę na spacer po parku ? - zapytał, po której chwili ciszy .
- Brzmi dobrze , ale ubierz się tak ,żeby fanki Cię nie rozpoznały . - zaczęłam się kierować w stronę pokoju .
- Dlaczego ? - zatrzymałam się na schodach .
- Wiesz , że nie lubię być w centrum uwagi , a twoje fanki mi nie ułatwiają tego.
- One są nieziemskie . - zachwycał się bambinos .
- Po kimś musiały to odziedziczyć. - puściłam mu oczko i pokonałam resztę schodów .
Z garderoby wybrałam zwykłą różową bluzkę na ramiączkach i spodnie z wysokim stanem . Do ubioru dodałam biżuterię , a także wykonałam delikatny makijaż . Przez ramię przerzuciłam swoją torebkę , a kolejnym moim ruchem było wyjście z pokoju .
Devries stał na przeciwko lustra przy , którym sprawdzał swój wygląd w czapce i okularach przeciwsłonecznych . W momencie, kiedy mnie zobaczył podał mi swoją dłoń i opuściliśmy dom .
- Jeżeli spotkamy którąś z twoich fanek , to nogi powyrywam Tobie . - oznajmiłam ze szczerym uśmiechem .
- To mam już uciekać ? - powiedział pospieszne , gdyż w naszą stronę szły fani Leo . W czasie , kiedy Leondre był w towarzystwie fanek usiadłam na ławce , która nie była daleko od chłopaka .
W oddali mogłam ujrzeć Jacoba . Nasz wzrok się spotkał , lecz nie było żadnej reakcji ze strony bruneta . Czułam się z tym okropnie . Postanowiłam zareagować .
Podbiegłam do chłopaka .
- Jacob .. - Walker chciał odejść , lecz siłą go powstrzymałam . Jacob nie chciał mi patrzeć w oczy , nie zdawałam sobie sprawy , że między nami jest tak źle .
- Zejdź mi z oczu, bo powiem Ci coś , co będę żałować . - nie posłuchałam go . Złapałam go za rękę , którą chwilę później wyrwał z mojego uścisku . Nie mam pojęcia , kiedy słona ciecz wydobyła się z moich oczu .
- Co ty jej zrobiłeś ?! - krzyknął Leo w stronę Jacoba . Walker popatrzył na niego z poirytowaniem .
- Kei nic nie zrobiłem , ale Tobie owszem mogę . - odpowiedział na pytanie chłopakowi . Brunet popchnął chłopaka z ogromną siłą . Jacob postąpił tak samo . Zaczęli się przepychać , postanowiłam to zakończyć za nim dojdzie do czegoś poważnego . Chłopaki nie przeszkadzało to , że próbowałam ich rozdzielić . - Jesteś psychiczny ! - rzekł zdenerwowany Walker . Leondre zacisnął zęby . Z trudem powstrzymywał się od jakiekolwiek czynu .
Odcignęłam Devries z daleka od Jacoba dla jego bezpieczeństwa .
- On miał rację .. - usiadł na trawie . Nerwowo przeczesał włosy dłonią .
- Tak nie jest , nie możesz pozwolić sobie to wmówić .
- Przerwałem leczenie . - patrzył na swoje buty. - Przerwałem , bo nie czułem potrzeby kontynuować niego .- słuchałam go uważnie . - Nie panuje nad sobą czasami , a leki nie są zawsze wstanie mnie uspokoić .
- Dlatego też tak zareagowałeś chwilę temu ?
- Myślałem , że Cię skrzywdził . - zaczął rzucać kamieniami w kosz , który bym kilka metrów od nas.
- Jedyną osobą , która mnie teraz krzywdzi jesteś ty . - nie przejął się tym co powiedziałam . - Czemu mi nie powiedziałeś , że jesteś chory ?
- A cieszyła byś się , gdybyś dowiedziała się , że Twój przyjaciel to psychopata ? - popatrzyłam na niego błaganym wzrokiem .
- Leondre nie jesteś nim i sam się o tym przekonasz , gdy wrócisz na leczenie . - brunet przez dłuższą chwilę się zastanawiał .
- Dlaczego mam wrócić na leczenie skoro nie jestem psychopatą ? - wstał i spojrzał mi w oczy . - Nawet ty wierzysz , że nim jestem . - wciąż patrzył na mnie .
Zaniemówiłam .
' Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia .
Miłość bez cierpienia nie jest miłością .. '
Chłopak ujął moją dłoń i zaczęliśmy kierować się wolnym krokiem w stronę wyjścia z parku .
Nie odpowiedziałam mu na wcześniejsze pytanie , bo .. nie umiem ustalić dlaczego .
Nigdy bym nie uważała bruenta za osobę psychiczną , bo do niej nie należy . Leondre też musi przestać w to wierzyć . To będzie trudne by odcignąć go od takiej myśli .
Chłopak zatrzymał się toż przed samymi drzwiami . Puścił moją rękę i otworzył mi drzwi . Weszliśmy w głąb mieszkania . Nikogo jak zwykle nie było .
Weszliśmy do kuchni po jakieś jedzenie . Leondre wybierał jedzenie z lodówki , a ja miałam nalać nam picie do kubków . Kiedy chciałam sięgnąć po karton soku moją uwagę przykuły papiery , które należały do mojej rodzicielki . Sięgnęłam po arkusz papieru . Były to nie zapłacone rachunki oraz dokumenty ze studia fotograficznego kobiety . Też również musiała opłacić rachunki . Załamałam się , kiedy zobaczyłam całą kwotę za wszystkie rachunki . Bars objął mnie ramieniem i sam zaczął czytać opłaty za rachunki .
- To 300 tysięcy .. - powstrzymywałam płacz . - Nie mamy tyle pieniędzy . - wtuliłam się w chłopaka . Leondre starał się mnie uspokoić .
- Pomogę Tobie i twojej mamie . - wytarł kciukiem moje łzy.- Charlie napewno też pomoże .
- Wczoraj z nim rozmawiałam , nie sądzę żeby chciał pomóc . - raper zmarszczył brwi . - Nie mówił miłych rzeczy o Tobie , obraził się .- chłopak wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał .
- Dzisiaj z nim rozmawiałem , o Tobie też nie mówił nic miłego .. Uważam , że próbuje nam zaszkodzić . - uśmiechnęłam się smutno . Ludzie są okropni ! - Nie przejmuj się tym . Poradzimy sobie bez niego . - starł się mnie pocieszyć . - Mam odłożone pieniądze na studia i mam domek po dziadku . Sprzedam go .
- Nie możesz tego zrobić . - zabroniłam mu .
- Nie muszę , ale chcę . - uśmiechnął się . Ponownie przytuliłam Barsa .
Gdy usłyszeliśmy trzask drzwi odsuneliśmy się od siebie . Do domu weszła mama i tato . Wyglądali na szczęśliwych .
Leondre przywitał się z rodzicami , a ja wyszłam na korytarz . Widziałam tam kurtkę ojca . Chciałam przejrzeć jego telefon, gdyż od jakiegoś czasu wydaje mi się podejrzany . Rozejrzałam się czy ktoś nie idzie , i kiedy miałam pewność , że nikogo nie ma wsadziłam rękę do jego kurtki . Nie znalazłam telefon , ale znalazłam narkotyki . Chciałam dostać natychmiast wyjaśnienia .
- Skąd to masz ? - rzuciłam narkotyki na stół .
- Nie są to moje , są to twojej siostry . - spojrzeliśmy na Treisy , która weszła do kuchni .
- Jest to prawda ? - zwróciłam się do bliźniaki , widziałam w jej oczach zagubienie .
- One są moje .. - odpowiedziała prawie szeptem . Ciężko było mi w to uwierzyć ..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Skąd to masz ? - rzuciłam narkotyki na stół .
- Nie są to moje , są to twojej siostry . - spojrzeliśmy na Treisy , która weszła do kuchni .
- Jest to prawda ? - zwróciłam się do bliźniaki , widziałam w jej oczach zagubienie .
- One są moje .. - odpowiedziała prawie szeptem . Ciężko było mi w to uwierzyć ..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello my friends !
Wierzycie Treisy ? jestem ciekawa .
W ostatnim czasie dużo oglądam ' Słodkie kłamstewka ' <-- polecam bardzo ! wciągnęłam się w oglądania .
Postaram się napisać przez okres ferii jeszcze jeden lub dwa rozdziały . Chcę nadrobić zaległe rozdziały , które powinny dawno tu już być .
Ogromnie Wam dziękuję za 17k !❤
Miłego dnia , wieczoru !